Mimo że coraz bardziej przekonaliśmy się do tego, że wysyłanie przysłowiowej cegły zamiast smartfonu w zakupach przez internet to margines, wciąż zdarzają się oszuści. Ostatnio oświadczenie w tej sprawie wydał UOKiK. Nie wnosi ono jednak zbyt wiele dobrego w życie internautów, ponieważ Urząd umywa ręce od interweniowania w takich sprawach. Odbiera zatem nadzieję na rybę, ale jednak daje wędkę.
Tą wędką jest zestaw zasad postępowania w trakcie internetowych zakupów. Zanim jednak do nich przejdziemy, słów kilka na temat samego oświadczenia UOKiK. Głosi ono, że zwalczanie oszustów w handlu internetowym, wykracza poza ich kompetencje. Jedyne co może zrobić w tej kwestii, to przesłać zgłoszenie do prokuratury. Generalnie jednak takie sprawy trzeba od razu zgłaszać na policję. Oprócz tego przypomina, że zarejestrowanie firmy w nawet najbardziej egzotycznym kraju, nie wyjmuje właściciela sklepu spod polskiego prawa. To obowiązuje zawsze, gdy usługi kierowane są do polskiego klienta.
Wróćmy teraz do wspomnianych wcześniej zasad. Trzeba przyznać, że mogą się wydawać dość oczywiste. Jeśli jednak było tak w rzeczywistości, prawdopodobnie nie popełniano by skutecznie tylu internetowych oszustw. Przede wszystkim powinniśmy sprawdzić dane sprzedawcy, takie jak jego adres czy e-mail. Zweryfikować ich autentyczność można w Centralnej Ewidencji i Informacji o Działalności Gospodarczej. Kolejnym krokiem powinno być uważne przeczytanie regulaminu i zwrócenie uwagi na wysokość opłat czy adresy. Sprawdzajmy też, jakich danych wymaga od nas sprzedawca. Należy też sprawdzać umowę pod kątem występowania w niej zapisu, o możliwości odstąpienia od niej w ciągu 10 dni. To nasz prawny obowiązek, więc jeśli umowa go nie uwzględnia, powinno to wzbudzić nasze podejrzenia. Warto też pomyśleć kilka razy, zanim klikniemy jakikolwiek przycisk. Niekiedy może on oznaczać automatyczne zawarcie umowy.
Czy wy sami padliście kiedyś ofiarą oszustwa w internecie? Jak wybrnęliście z kłopotów?